bpe

Par

Polecany post

Historia - Skąd Hitler wziął swastykę?

Swastyka – ogólnie znak ten kojarzy się całemu światu jako symbol nazizmu i zła. Paradoksalnie wcześniej oznaczał całkiem coś innego! Swast...

niedziela, 31 marca 2013

Epopeja polsko-indiańska (27)

Ciężka Ręka wraz z innymi wojownikami krążył wokół wioski Apaczów, bacznie obserwując i czyhając na dogodną okazję by uwolnić Białego Skunksa, czyli stajennego Bąbla. Sprzyjająca sposobność jednak nie nadchodziła, Bąbel był bowiem bardzo pilnie strzeżony.

Wojownika Germanopaczów niepokoiło jednak co innego, a mianowicie wielki ruch w wiosce. Po części spowodowane to było zbliżającymi się uroczystościami żałobnymi na cześć Czerwonego Mokasyna - słynnego niegdyś wodza Apaczów, drugi powód mógł być taki, że wodzowie Bizoni Róg i Cichy Bawół pałali żądzą zemsty za niedawną klęskę, więc namawiali inne szczepy Apaczów, m.in. Mescalero, Jicarilla i Chiricahua do wspólnego wykopania topora wojennego skierowanego przeciw Germanopaczom, Polomanczom, Kozakezom i Bladym Twarzom. Zwiadowcy zauważyli, że do wioski Bizoniego Roga dotarli również wodzowie Arapaho i Paunisów. Formująca się w ten sposób koalicja byłaby siłą, z którą trzeba byłoby bardzo poważnie się liczyć. Ciężka Ręka zdawał sobie także sprawę z faktu, iż po nauczce otrzymanej w wiosce Polomanczów Apacze i ich nowi sprzymierzeńcy całkowicie zmienią taktykę, nie będą już lekceważyć swoich wrogów, co spowoduje, że będą niezwykle groźni.

Bąblowi natomiast u Apaczów niczego nie brakowało, poza wolnością co oczywiste. Indianie przeznaczając kogoś na śmierć męczeńską wcześniej dbali o taką osobę, żywiąc ją bardzo dobrze, żeby podczas męczarń lepiej znosiła zadawane cierpienia. Bardziej uciążliwy dla Apaczów był stajenny, a nie oni dla niego... Najbardziej niezadowolone były squaw wytypowane do zajmowania się jeńcem.

- Nigdy wcześniej nasi wojownicy - narzekała Polny Kwiat - nie porwali kogoś takiego... On śmierdzi niczym skunks! Dużo je i jeszcze więcej brudzi! Sprzątać po nim nadążyć się nie da!
- Ręce mi opadają matko! - odpowiedziała Zwinna Antylopa - Dobrze, że Czarny Wilk wpadł na pomysł, żeby go z innymi wojownikami nosić i wrzucać do jeziora, ale i tak wokół pala trzeba sprzątać i sprzątać.
- Zauważyłam córko, że gdy wspominasz o Czarnym Wilku twoje serce raduje się bardzo...

Zwinna Antylopa zarumieniła się i od razu zmieniła temat...

- Tylko teraz jezioro nie nadaje się do kąpieli... Cała wioska musi chodzić teraz daleko, do rzeki...

W wigwamie wodza Bizoniego Roga trwała narada wodzów.

- Uroczystości żałobne już niedługo - zaczął gospodarz - Potem wspólnie ruszymy na wrogów.
- Łupów będzie dużo - powiedział zachęcająco Cichy Bawół - Konie, broń, squaw...
- Dużo skalpów! - zawołał z radością wódz Paunisów Czerwony Ogień.
- Nam zależy na koniach - wtrącił się wódz Arapaho Przyczajony Lis - Już wcześniej podkradaliśmy je Germanopaczom, ale te psy zawsze ruszały za nami w pościg i nam je odbierali.
- Najpierw trzeba zwyciężyć - przerwał mu Bizoni Róg - Potem przyjdzie czas podziału łupów. Niech mój brat będzie spokojny, odbędzie się to sprawiedliwie.
- Podział powinien - proponował wódz Apaczów Jicarilla Wielki Łoś - zależeć od liczby wystawionych wojowników.
- Mój brat dobrze mówi - poparł wódz Apaczów Mescalero Ciężki Kamień - Zgadzam się z nim całkowicie.
- Bladych Twarzy - przerwał im Bizoni Róg - nie wolno lekceważyć. Wielu Apaczów odeszło przez nich do Krainy Wiecznych Łowów. Mają konie, długie dymiące kije i ... kije, którymi potrafią rozpłatać najsilniejszych wojowników jednym uderzeniem (Indianin miał na myśli szable).
- Uff, uff!!! - zawołali wodzowie.

Cichy Bawół zauważył przestrach, zwłaszcza w oczach wodza Arapaho... Postanowił więc od razu przemówić by inni wodzowie nie pomyśleli, że Blade Twarze są jakimiś bogami nie do pokonania...

- Ich też można zwyciężyć, ale nie możemy ich lekcewazyć, jak wcześniej, musimy być dzielni i mądrzy zarazem!

Wtem do głowy przyszła mu znakomita myśl...

- Niech moi bracia idą za mną!

Wodzowie powstali i wyszli z wigwamu. Cichy Bawół poprowadził ich do pala, przy którym stał przywiązany Bąbel.

- Nie wszyscy z was mieli okazję zobaczyć Bladą Twarz - oznajmił - To jest jedna z nich!

Indianie z zaciekawieniem oglądali Bąbla...

- Nie wygląda strasznie... - stwierdził po pewnym czasie Ciężki Kamień.

Nagle Przyczajony Lis rzucił się na jeńca i zaczął go oburącz dusić. Błyskawicznie w obronie Bąbla ruszył Bizoni Róg, odciągnął wodza Arapaho ganiąc go przy tym...

- Co wódz Arapaho czyni?! Przyczajony Lis musiał zapomnieć, że Blada Twarz jest związana i nie może się bronić!

Bąbel tymczasem powoli łapał oddech, bardzo był zdziwiony niespodziewanym atakiem ze strony Indianina, zwłaszcza że do tej pory obchodzono się z nim jak z jajkiem. Krzywił się przy tym i stękał straszliwie, co wywołało pogardę Indian, którzy nie byli przyzwyczajeni do takich zachowań.

- Ta Blada Twarz ma przestrach w oczach! - zauważył Wielki Łoś.
- Nic mu przecież nie zrobiłem - śmiał się Przyczajony Lis - Zachowuje się jak baba!
- Zaraz się rozpłacze - wtórował mu Czerwony Ogień - Jeżeli wszystkie Blade Twarze są tak strachliwe to pokonamy ich z łatwością.

Bizoni Róg i Cichy Bawół spojrzeli po sobie i nie odparli nic. Wiedzieli bowiem, że inne Blade Twarze nie mogą być tak strachliwe, bo w końcu zadali Apaczom straszną klęskę w wiosce Polomanczów. Z drugiej strony byli zadowoleni, że inni wodzowie przestali bać się Bladych Twarzy i traktować ich jak niepokonanych.

Wodzom spodobała się zabawa z Bladą Twarzą, w czym najbardziej celował wódz Arapaho, który raz po raz zamierzał się tomahawkiem w kierunku Bąbla, a ten wył ze strachu. W końcu igraszki te przerwał Ciężki Kamień...

- Nie mogę już słuchać wrzasku tej płaczliwej baby! Czerwony Mokasyn był wielkim wodzem i nie godzi się, żeby na jego grobie zamęczać takiego tchórza! Poza tym nieładnie tu pachnie! Chodźmy stąd!

Bizoni Róg kazał szybko przywołać squaw odpowiedzialne za "obsługę" jeńca...

- Polny Kwiecie trzeba znów posprzątać koło pala!

Polny Kwiat z córką udały się we wskazanym kierunku, ale już z daleka czuły niemiłą woń...

- Dopiero co tam sprzątałyśmy! - denerwowała się starsza Indianka.
- Nie, nie! - wrzeszczała Zwinna Antylopa - Czarny Wilk musi nam znowu pomóc. Bladą Twarz trzeba koniecznie wykąpać w jeziorze!
- Zapytam Bizoniego Roga - wtrąciła zdenerwowana Polny Kwiat - czy Blada Twarz nie może cały czas przebywać w jeziorze!
- Wojownicy mogliby wbić pal w dno - podchwyciła córka - Nam już ręce opadają!
- Jeżeli wszystkie Blade Twarze zachowują się w ten sposób to trzeba wytępić całą ich rasę! - podsumowała wściekła Polny Kwiat.

2 komentarze:

  1. Anonimowy02:39

    Czemu Indiańce nie zabiją po prostu tego śmierdziela?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BO jakby babel zginal musiala by sie skaczyc powiesc :D

      Usuń