(powiązane z częściami: 71 i 72)
Skoro świt Bachula postanowił opuścić Florydę. Do łodzi
zapędził związane kobiety: Kate Italian i Malwę Topollani…
- Czas wracać na Kubę! – oznajmił – Belicareza ucieszy wasz widok, a jeszcze bardziej to, że odzyska swój skarb.
Kobiety uparcie trwały w postanowieniu, że nie będą odzywać się do
niego…
- Myślisz, że Tom nie żyje? – wyszeptała Malwa.
- Chyba tak. Sama widziałaś, że walczyli, a potem ten dziad
wrócił.
Tom Michael jednak przeżył… Ledwie żywego znaleźli go
Indianie z plemienia Seminolów i zabrali do swojej wioski, gdzie Anglik
błyskawicznie odzyskiwał siły…
Łódź Bachuli śmiało pruła w kierunku Kuby… Kobiety
zastanawiały się jak to możliwe, że bez wiatru potrafili tak szybko płynąć…
- Czary jakieś… - skwitowała Kate.
- Też tak myślę – odparła Malwa.
Po kilku godzinach ujrzały Kubę...
- Już niedługo moje panie staniecie przed obliczem admirała
– śmiał się Bachula.
Kobiety nie zareagowały na tę zaczepkę, ale zdawały sobie
sprawę, że znalazły się w strasznych tarapatach…
Gdy dopłynęli do brzegu nie zdążyli nawet wyjść na ląd, bo
nagle pojawiło się dwóch Niemców z karabinami maszynowymi… Cała trójka aż
zaniemówiła, trudno się dziwić byli to bowiem przybysze z XX wieku…
- Halt! – zawołał Schymann na widok zbierającego się do
ataku Bachuli.
Ostrzegawczy krzyk Niemca tylko na chwilę powstrzymał
Bachulę, który szybkimi susami próbował doskoczyć do przeciwników… Esesmani zaskoczeni niespodziewaną szarżą zaczęli strzelać w jego kierunku z karabinów…
Zdziwiony Bachula błyskawicznie zmienił kierunek i zaczął uciekać w przeciwną stronę… Niemcy wciąż strzelali… Po chwili Bachula zniknął wśród zarośli…
- Niemożliwe! – zawołał Kastermeier – Posłałem w niego
niemal cały magazynek, a on … uciekł!
- Dziwne to wszystko! – wtórował mu Schymann – Żadnych śladów
krwi! Może to jakiś czarownik? Chodź do tych kobiet, ale uważajmy, bo może one
są takie same!
Niemcy ostrożnie zbliżali się do łodzi, po chwili ujrzeli
dwie skulone kobiety…
- Wysiadać! – wrzasnął Kastermeier
Wystraszone kobiety nie zrozumiały komendy, ale domyśliły
się, że muszą opuścić łódź…
- Obserwuj je! – powiedział Schymann – Cały czas trzymaj na
muszce! Ja pójdę zawiadomić majora Bauera…
- Nie musisz… Nasi już biegną.
Schymann obrócił się i faktycznie zobaczył zbliżających się
towarzyszy…
- Co tutaj się stało? – wołał z daleka porucznik Roede –
Słyszeliśmy wasze strzały!
Schymann przedstawił całą sytuację…
- Na pewno go trafiliście?
- Poruczniku! – zawołał z oburzeniem Schymann – Ja bym nie trafił?
- Dziwne to wszystko. Może miał kamizelkę kuloodporną? –
zastanawiał się Roede, ale natychmiast to wykluczył, bo w końcu doskonale
wiedział, że trafili do XVI wieku… - Bringsheim! Weź dwóch ludzi i idźcie go
poszukać! Tylko uważajcie, bo cholera wie co to za jeden! W czary nie wierzę
jakoś!
- Co robimy z tymi kobietami? – zapytał Kastermeier
- Bierzemy je ze sobą. Potem spróbuję je przesłuchać.
- Poruczniku! W łodzi jest skrzynia!
- Skrzynię też bierzemy…
Tymczasem w zamku…
- Nie mogę dłużej czekać! – awanturował się Juan Carlos de
la Montero – Chcę udać się do tych tancerek! Zapłaciłem ci!
- W porządku – odparł spokojnie Javier Hernandez Belicarez –
Dzisiaj wieczorem moi ludzie zaprowadzą cię do nich.
- Trzymam cię za słowo admirale!
Wieczorem de la Montero i dwóch zaufanych ludzi admirała
wyjechało z zamku…
- Nie mogę się już doczekać ich widoku – mówił do siebie
arystokrata – Zabawię się przednio!
Hiszpan nie mógł wiedzieć, że tancerki Angelina Dudeiros i
Sievioretta znajdowały się obecnie w rękach Niemców…
Ledwie wyjechali na zamek przybył wysłannik królewski Andoni
Arettochages …
- Co za niespodzianka! – zawołał zdziwiony jego widokiem
Belicarez, a jednocześnie zaniepokoił się strasznie, bo i po co wysłannik króla
zawitał właśnie do niego… Admirał bił się z myślami, ale sytuacja natychmiast
wyjaśniła się…
- Brać go! – rozkazał swoim ludziom Arettochages – Javierze Hernandezie
Belicarezie jesteś aresztowany z rozkazu króla!
- Jak to? Ja? Za co?
- Król nie jest zadowolony z ciebie. Za mało złota wysyłasz
do Hiszpanii. Jego Wysokość uznał, że go oszukujesz! Zabieramy cię do
Hiszpanii, gdzie zbierze się sąd nad twoją osobą. Twoje miejsce zajmie Pablo
Gurkas, na razie tymczasowo, ale jak się wykaże będzie tutaj rządził na stałe.
- Ten Grek? On ma być lepszy ode mnie? Jestem rodowitym
Hiszpanem! Moja rodzina oddała wiele zasług dla Hiszpanii!
- Ten Grek cieszy się całkowitym zaufaniem króla … w
przeciwieństwie do twojej osoby! Dość tego! Do lochu go! Wypływamy za dwa dni!
Belicarez został wtrącony do lochu, Arettochages kazał
zawołać Gurkasa…
- Pablo możesz objąć rządy! W imieniu króla przekazuję ci
władzę na Kubie.
- Dziękuję! Obiecuję, że nie zawiodę zaufania!
Wraz z wysłannikiem królewskim na Kubę przybyło też wiele
innych osób, znalazł się wśród nich także Portugalczyk Cristiano Glovantez – brat Jezuity
Alfonso Glovanteza… Natychmiast po przybyciu ruszył na poszukiwanie brata, co
nie było trudne… Niedługo potem bracia padli sobie w ramiona…
- Dawno cię nie widziałem Alfonso! Musiałem przyjechać!
- Dobrze zrobiłeś! Zostań ile zechcesz!
- Naprawdę?
- Tak, bracie! – potwierdził na głos Alfonso, a w duchu
pomyślał – Mam nadzieję, że nie będzie to trwało wiecznie.
Bracia siedli przy stole i długo rozmawiali… Nagle ich
rozmowę przerwało głośne pukanie do drzwi…
- Spodziewasz się kogoś bracie?
- Nie. Raczej nie…
- Otwierasz czy siedzimy cichutko i udajemy, że nas nie ma…?
- Otworzę…
Alfonso otworzył drzwi i aż pobladł z przerażenia…
- Yyyy… Bachula?
- No jasne, że to ja! Co się tak dziwisz?
- Nie mam… dziewicy dla ciebie… Zły będziesz!
- Teraz nie czas na to… Na Kubie są obcy… Nie mam pojęcia
kim są, ale mają broń tak straszną, jakiej nikt nie ma…
Zajebiste! Niemcy kapitalni! Wszystko mi się podobało!
OdpowiedzUsuńPanie autor, aleś ty niekumaty w psychologii Bachuli., znałem tylko jednego gawędziarza z innej powieści, który kiedyś przyjaźnił się z Bachulą, ta przyjaźń trwała nawet długo, ale przy jego ojcu-brujo, ten cały Bachula to był mały pikuś.Tancerki z Ciechocinka miały pomysł aby uwieść Bachulę? Marne szanse, choć to bisexual to jednak bardziej pedał, a Tom to jego agent i płatna dziwka, a że Bachula zrobił mu łomot? na jego własne życzenie zresztą? On to lubi, co pewien czas dopomina się o to i tak się bawią, poza tym chciał wzbudzić litość u Indian i zdobyć ich zaufanie jako rzekoma ofiara Bachuli podczas gdy dostał swój dawno oczekiwany łomot, Bachulę nawet trudno sprowokować i wcale się nie kwapi aby napiepszać awanturników poszukujących wrażeń czy potencjalnych masochistów lub ewentualnych samobójców, którym życie zbrzydło i wybrali taki rodzaj uziemienia, poprzez łomot u Bachuli. Dziad Bachula to reinkarnacja szamana indiańskiego oraz maga angielskiego więc i z głupawymi Niemcami sobie poradzi, bo trzeba być naprawdę nierozgarniętym aby pomylić się w czasie o parę epok, to tak jakby jechać pociągiem i wysiąść na innej stacji, jak to zrobiła ta banda idiotów z bronią. Ale Bachula ma już plan, spije nazistów, a potem im wmówi swój szamanizm i zaczną sobie u niego wróżyć czy uda im się wygrać kolejną bitewkę, naczelnego Maga z niego zrobią, a ich broń po prostu kupi czy sami mu ją oddadzą, jak to przygłupy w nie swoim czasie, na zabytkowe dzidy wymienią oraz baniaczek bachulskiego specyfiku - coś w rodzaju średniowiecznego samogonu z tym że na miodzie, Bachula raz nawet reinkarnację mnicha miał więc w tej produkcji jest bardzo dobry...
OdpowiedzUsuńByły przyjaciel Bachuli, dlaczego się przyjaźnili? Pomimo sporej różnicy wieku... Z powodów karmicznych, przyjaźnili się dopóki tamta karma się nie wypaliła. W jednej z wcześniejszych reinkarnacji Bachula był jego bratem, jako szaman indiański, niestety, nie najlepszym, ognista woda białych go zgubiła i zniszczył dzieło brata swego. W angielskiej reinkarnacji bractwa białych magów też przyjaźnili się więc i nieco w tę reinkarnację przeszło. Cichy to człowiek i spokojny oraz ... słaby i bardzo wrażliwy był przyjacielem Bachuli, a Bachula sobie z nim nie radził. Bo dziwny był, już od małego. Jako nastolatek samym swoim spojrzeniem oraz brakiem agresji potrafił "rozwalić" bandę wiejskich pijanych osiłków szukających zaczepki, odeszli nie wiadomo dlaczego z polecenia herszta, który nie mógł wytrzymać tego spojrzenia oraz cichej prośby: "dajcie nam spokój". Ale koleś wtedy był w transie tzw. "smutku egzystencjalnego", może inne siły podziałały... Chociaż i we własnej rodzinie dziwny był, np. tylko on potrafił uspokoić ojca-brujo-choleryka gdy ten cholery dostawał, zapanować nad jego negatywną energią, a robił to prawie jak dziecko, bardzo nieudolnymi metodami, jego ojciec czasami się go bał, gdy raz przejął jego energię to tak się trząsł z wewnętrznego zimna w głowie, że aż wełnianą czapkę założył i z łóżka nie wychodził przy temperaturze plus 30 stopni na zewnątrz. Ale to z powodu jakichś innych czynników, koleś po prostu wcześniej trafił przypadkiem na plac nasłoneczniony, a że delikatny i wrażliwy to o mało co tam udaru słonecznego nie dostał, wrócił jednak z głową całkiem zimną, z powodu swojej dziwności chyba... Dlaczego tamta przyjaźń się skończyła? Ponieważ dla niego zachowanie Bachuli jest typowo szczeniackie, stary dziad a na poziomie agresywnego szczeniaka który coś tam innym ma do udowodnienia, np. robienie łomotu innym ludziom czy pijacki amok... Bachula zbyt hałaśliwy i prymitywny jest, a jego były przyjaciel to spokojny i wrażliwy człowiek, poza tym od kiedy przestał jeść mięso i nie pije alkoholu, Bachula energetycznie jest jak chmura pełna syfu, a to alergik, od pewnego czasu zaczął mieć po prostu alergię na styl życia i energetyczną formę Bachuli, nie takie wibracje...
OdpowiedzUsuńktoś tu się chyba czegoś najarał........ Bachula to wielki czarownik - potomek słynnego księcia Drakuli! A jak ktoś twierdzi, że jest inaczej to nie zdzierżę i w łeb zdzielę, ale tak, że ten łeb odpadnie!
OdpowiedzUsuńgłupi koment o jaraniu i głupia reakcja na fikcję literacką... za dużo wirtualnej rzeczywistości chyba;) nudna powieść tom ją chciał nieco urozmaicić, ale żeby zaraz Bachulę uważać za autentycznego człeka? chociaż nawet się nie dziwię, podobno po obejrzeniu jakiegoś serialu paniusie w kościele modły wznosiły w intencji głównego bohatera... wyobraźnia to nie jaranie czegoś to dar, ja sobie tak po prostu tego typa wyobraziłem, ponieważ powieść jest zbyt uboga dodałem nieco szczegółów, jako ze moja wyobraźnia jest dosyć rozległa przeanalizowałem też parę jego reinkarnacji, ale nie chcę tutaj jakiegoś pobocznego wątku o Bachule robić;)
UsuńDo autora! Pisz tylko o Bachuli! Jest zapotrzebowanie! Trzeba przyznać, że Bachula to bardzo chwytliwa nazwa! Niedługo zadzwonią z Hollywood i nakręcą film: "Bachula - siostrzeniec Drakuli"
UsuńBachula to Darek Bakuła?
OdpowiedzUsuńNie. Bakuła to hiszpański konkwistador okrutnik Jose Manuel Bakuleros
OdpowiedzUsuńa co do broni tych Niemiaszków, dla co niektórych jest dosyć archaiczna, odbija się rykoszetem, dlatego aby takim głupkom nie szkodzić i sobie przy okazji nie "usrać karmy" schodzi im się z drogi jak małpom w buszu, tutaj na tym vide w 3 minucie facet z innej czasoprzestrzeni pokazuje jak to się robi, bo przecież nie idzie się do buszu aby z małpami na kokosy walczyć;) a tylko po jakieś lecznicze ziele na przykład... https://www.youtube.com/watch?v=3JJfqWHNn2E
OdpowiedzUsuńa nie dałoby się zabić tego Bakułę-Bakulerosa? Mógłby to zrobić na przykład ten Bachula albo jeszcze lepiej rycerz Krzysztof. Da się?
OdpowiedzUsuńpowrócą i to bardzo szybko, zmienią tylko karmiczne ubranie, na dodatek staną się silniejsi, ale ludzie tego nie widzą, że pozbawiając kogoś ciała fizycznego wcale się go nie pozbywają, wprost przeciwnie, wszystko powraca... brak pamięci reinkarnacyjnej czyni z ludzi poniekąd wiecznych ignorantów, stąd takie pomysły i przez to jeszcze większe uwikłanie...
UsuńMacudowskiego też zabić! Bo to drań i świnia jest najgorsza!
OdpowiedzUsuńBakułę to przenieść do księżnej Grażyny! I gość się uspokoi albo go zwolnią ha ha ha
OdpowiedzUsuńE tam! Bakuła gościł już przelotem na dworze księżnej Grażyny. Ona też nie dała rady gościa utemperować choć próbowała
OdpowiedzUsuńBakulerosa nie da się tak łatwo zabić. On ma sto żyć!
OdpowiedzUsuńEeee! Komenty i hejty naraz 😁
OdpowiedzUsuń