bpe

Par

Polecany post

Historia - Skąd Hitler wziął swastykę?

Swastyka – ogólnie znak ten kojarzy się całemu światu jako symbol nazizmu i zła. Paradoksalnie wcześniej oznaczał całkiem coś innego! Swast...

środa, 24 kwietnia 2013

Epopeja polsko-indiańska (32)

Ostatnia noc przed uroczystościami żałobnymi Czerwonego Mokasyna...

Do pala, przy którym przywiązany był stajenny Bąbel podeszli Bizoni Róg i Cichy Bawół. Błysk noża i więzień był wolny. Wodzowie zostali jednak zaskoczeni faktem, że Bąbel nie rzucił się do ucieczki. Bizoni Róg złapał go więc oburącz i odepchnął od pala, ale jeniec po chwili wrócił z powrotem...

- Trzeba będzie go wystraszyć - skwitował Cichy Bawół - ale tak, żeby całej wioski nie obudził ze snu...

Indianie obawiając się krzyków Bladej Twarzy złapali go, jeden zakrył ręką jego usta, a drugi zaczął go straszyć nożem. Dało to taki skutek, że Bąbel był śmiertelnie przerażony, oddał zduszony okrzyk... Wodzowie puścili go, licząc na to, że teraz to już zacznie uciekać... Przeliczyli się jednak, bowiem ten znowu ruszył do pala i ani myślał o ucieczce... Tego już było czerwonoskórym za wiele, zdenerwowani ruszyli na stajennego i zaczęli go okładać pięściami... Bąbel zrozumiał w końcu, że to nie przelewki, wyrwał się i zaczął uciekać, krzycząc przy tym przeraźliwie ze strachu... Indianie gonili go wymachując pięściami, umiejętnie przy tym nakierowując na miejsce w którym był zaczajony Krwawy Tomahawk z kilkoma wojownikami... Bąbel przerażony, biegł już bez ociągania, Apacze zwolnili, a następnie pewni już, że więzień nie wróci, poszli do wigwamu Bizoniego Roga, by z innymi wodzami czekać na pojawienie się Krwawego Tomahawka z wieścią o zabiciu Bladej Twarzy...

Stajenny przebiegł kilkaset metrów, gdy nagle został powalony na ziemię... Chciał krzyknąć ze strachu, ale tajemniczy napastnik zasłonił mu usta ręką i wyszeptał ostrzegawczo łamaną polszczyzną:

- Cicho! To ja Bolesław Chrobry. Przybyliśmy by cię uratować!

Słowa Polomancza uspokoiły Bąbla, który dał znać, że nie zamierza już krzyczeć... Następnie obaj oddalili się na południe, gdzie czekał na nich Ciężka Ręka z pozostałymi.

- Biały Skunks przejęty... - oznajmił Chrobry.
- Nam szczęście także dopisało - odparł Ciężka Ręka - Krwawy Tomahawk i Apacze zostali pokonani, a teraz leżą tam przy koniach. Najwyższa pora ruszyć w drogę!

Minęły dwie godziny, w wigwamie wodzowie byli już bardzo zaniepokojeni...

- Coś musiało się stać! - rozpoczął zdenerwowany Bizoni Róg.
- Krwawy Tomahawk dawno już powinien tutaj być! - wtórował mu Cichy Bawół.
- Może ta Blada Twarz zdołała im uciec,a oni puścili się w pogoń? - wysunął przypuszczenie Wielki Łoś.
- Krwawemu Tomahawkowi jeszcze nikt nie uciekł! - powiedział pewnie Ciężki Kamień.
- No, ale jeśli Blada Twarz pobiegła jednak w innym kierunku? - nie dawał za wygraną wódz Apaczów Jicarilla.
- Musimy iść sprawdzić! - zarządził ostatecznie Bizoni Róg.

Po pewnym czasie wodzowie dotarli na miejsce, w którym czatował Krwawy Tomahawk...

- Nikogo tutaj nie ma - zauważył Wielki Łoś - miałem rację, ścigają Bladą Twarz...
- Dziwne... - powiedział po chwili Ciężki Kamień - tu są ślady walki, niemożliwe by ta tchórzliwa Blada Twarz była zdolna do walki...
- Ktoś jej pomógł? - zastanawiał się Cichy Bawół - brakuje trupów, coś się tutaj nie zgadza...
- O świcie dokładnie zbadamy ślady - rzekł Ciężki Kamień - w ciemności nic nie stwierdzimy, cofnijmy się by nie zatrzeć śladów.

Wodzowie wrócili do wigwamu, po czym każdy z nich poszedł na swoje miejsce spoczynku, bowiem do świtu było jeszcze sporo czasu...

Godzinę przed świtem w wiosce zapanowało wielkie poruszenie... Do wigwamu Bizoniego Roga biegło kilku Apaczów, którzy już z daleka wołali, że Blada Twarz uciekła... Kwadrans później Apacze byli już w miejscu, gdzie czatował Krwawy Tomahawk...

- Blada Twarz nie umykała tędy - powiedział po oględzinach Ciężki Kamień, który miał opinię doskonałego tropiciela - wcześniej bowiem natchnęła się na obcych, którzy na nią, jak świadczą ślady na ziemi, napadli. Krwawy Tomahawk i kilku naszych także zostało napadniętych i pokonanych. Nie ma trupów, co znaczy, że napastnicy zabrali ich ze sobą...
- Kim mogli być ci napastnicy? - zapytał Czerwony Ogień.
- Mieli konie, więc...
- Blade Twarze? - syknął Przyczajony Lis.
- Nie - odrzekł Ciężki Kamień - Podejrzewam, że to ci odszczepieńcy...
- A jeśli to jednak inne plemię? - pytał Wielki Łoś.
- Wszystko wyjaśni się niebawem - odparł Ciężki Kamień - musimy ruszyć ich tropem.

Ostatecznie w pogoń za stajennym Bąblem i obcymi wysłano pięćdziesięciu wojowników pod dowództwem wodza Apaczów Mescalero Ciężkiego Kamienia. Reszta wróciła do wioski by wziąć udział w uroczystościach żałobnych. Wielu żałowało w duchu, że nie będzie głównej atrakcji, czyli zamęczenia Bladej Twarzy. Liczono jednak, że wkrótce uda się pochwycić nie tylko Bąbla, ale także obcych Indian, którzy pomogli więźniowi w ucieczce. Po uroczystościach miała zebrać się Rada Starszych by ustalić szczegóły ataku na odszczepieńców (Polomanczów, Germanopaczów i Kozakezów) oraz sprzymierzonych z nimi Bladych Twarzy. Przed samym rozpoczęciem uroczystości przybył Śmiały Lis, wódz Apaczów Mescalero. Ojciec Ciężkiego Kamienia i przybyli z nim wojownicy zostali przywitani z wielką radością w wiosce Bizoniego Roga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz