Na oceanie (II polska wyprawa do Nowego Świata)
- Co się stało Budzanowski? - zapytał Jerzy Doniecki.
- Pastuszenko i Mijagibej...
- Dalej jątrzą?
- Buntują pozostałych...
- Wezwij natychmiast Barakbeja!
Kwadrans później Barakbej był już w kajucie dowódcy...
- Słucham panie...
- Chcę uwięzić Mijagibeja, co ty na to?
- No nie wiem... - odparł zaskoczony Tatar.
- Widzę cię jako dowódcę Tatarów...
- Nie wiem...
- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem! Będziesz dobrym dowódcą!
- Tak?
- Tak! Czy powstrzymasz swoich ludzi, gdy będziemy aresztować Mijagibeja?
- Powstrzymam!
- No to załatwione. Działaj natychmiast!
Doniecki wiedział doskonale co robi, Barakbej był ambitny i dowódca już nieraz zauważył, że miałby chrapkę na dowodzenie Tatarami, poza tym dało się wyraźnie wyczuć, że nie za bardzo lubią się z Mijagibejem...
- Budzanowski! - zawołał Doniecki po wyjściu Tatara.
- Tak?
- Aresztować Pastuszenkę i Mijagibeja! Zamknijcie ich w tym pomieszczeniu co były wcześniej knury kaukaskie.
- Ale tam śmierdzi okrutnie...
- To co? Ty tam będziesz siedział?
- No nie...
- Więc o co chodzi?
- Rozkaz!
Niedługo potem Kozak Pastuszenko i Tatar Mijagibej zostali wtrąceni do wspomnianego wyżej pomieszczenia, a u drzwi na straży stanęli Światłoniewscy,ojciec Jacek i syn Maciej.
- Tylko nie tutaj! - darł się Pastuszenko.
- Cicho tam lepiej! - krzyknął młodszy Światłoniewski - bo ojciec cię zaraz wybatoży, a potem rany solą posypie!
Barakbej wywiązał się z powierzonej roli, żaden bowiem z Tatarów nawet okiem nie mrugnął podczas aresztowania Mijagibeja.
Następnego dnia rano rycerz Krzysztof spacerował po pokładzie, gdzie natknął się niby przypadkiem na niemieckiego kupca Martina Schyldera.
- Witam! Wy dalej tak na tym korytarzu wegetujecie? U mnie pół kajuty wolne... (rycerz dzielił kajutę z aresztowanym Pastuszenką).
- Co sugerujesz?
- Wynająć mogę...
- Ale pewnie nie za darmo?
- No, wiadomo, że nie... Co teraz jest za darmo? Są co prawda tylko dwa łóżka, ale zawsze to lepsze niż leżeć na ziemi w korytarzu... Ty, Jochymowski i Kafałkowski możecie zająć wolne łóżko, a ten szczupły... Jak on się nazywa?
- Piątkowski...
- On może położyć się koło mnie. Wiele miejsca nie zajmie...
- Ile za to chcesz?
- Policzymy się już na miejscu, np. ze zdobytego złota...
- Ile?
- Dogadamy się.
Schylder wrócił do towarzyszy i przedstawił im propozycję rycerza.
- Przyjmujemy - odparł Kafałkowski - Mam już dość tego korytarza. Wolę nawet w trzech spać na jednym łóżku niż tutaj na ziemi. Poza tym co chwilę ktoś tu łazi i łazi.
- Można by nawet wprowadzić dyżury - wtrącił Jochymowski - W trzy osoby będzie ciężko, ale dwóch może wygodnie spać.
- Ja się nie zgadzam! - zawołała Agata (dla przypomnienia: była w przebraniu jako Adam Piątkowski) - Nie będę spała z żadnym rycerzem!
- Co proponujesz wobec tego? - zapytał Schylder.
- Niech Kafałkowski idzie spać z rycerzem!
- Nie! - zawołał zaczepiony - przecież on wyraźnie zażyczył sobie kogoś szczupłego!
- Ja nie pójdę! - zawołała niemal z płaczem Agata.
Wieczorem cała czwórka znalazła się w kajucie rycerza.
- Chodź Piątkowski - powiedział na wstępie rycerz - tylko spróbuj chrapać lub gadać przez sen, od razu wtedy lądujesz na ziemi! Pamiętajcie o zasadach!
- Jakie znowu zasady? - zapytał zdziwiony Kafałkowski.
- Gdy ja idę spać - wyjaśniał rycerz - spać idą też pozostali. Żadnego palenia świec i rozmów. Muszę być wyspany, by rano być wypoczęty i wydajny!
Kuchnia (trwała tam inwentaryzacja zlecona przez Donieckiego)
- Laszlo... Strasznie mało tych zapasów - mówił Martin Swayze (von Bigay).
- Ludzie głodni byli... Ty lepiej mów co teraz zrobimy? - odparł Piotr Laszlo Tekieli.
- Zrobimy? Przecież nie ja jestem za to odpowiedzialny. Do końca rejsu jeszcze daleko, a żarcia zostało najwyżej na 2 tygodnie!
- Doniecki sugerował zmniejszyć porcje...
- Co tu zmniejszać? Trzeba by było głodowe racje wydawać!
- Co robić? Co robić?
Kryjówka w ścianie...(przypomnienie w 46 części).
- Jaki ja jestem głodny! - narzekał Marian Łuszczyński.
- Każdy jest głodny - skwitował Dawid Łęckowski.
- Tylko! Idź szukaj jedzenia! - ryknął Łuszczyński - Bo ciebie zjemy!
Michał Tylko przeraził się, nawet nie tego co powiedział towarzysz, ale jego wzroku, który dobitnie potwierdzał wypowiedziane słowa... Wstał i wyszedł przez zamaskowaną dziurę...
- Bez jedzenia nie wracaj! - syknął za nim Włoch Prostaccio - może być byle co, ale żeby coś było!
- Proponuję - wtrącił się Ślązak Szmicior - pogadać o czymś innym, wtedy zapomnimy o jedzeniu...
- Ja nie zapomnę! - żachnął się Jaromir z Cebulewa.
- Ja też nie! - wtórował mu Bartłomiej Głuchowski - Kiszki mi marsza grają...
- Ja to bym chciał mieć swoją bandę - kontynuował niewzruszony Szmicior.
- A ja tłustego prosiaka! - przerwał mu brutalnie Łuszczyński - po co ci niby ta banda?
- Jak to po co? - odparł spokojnie Ślązak - Żeby tego drania Macudowskiego załatwić! Przez niego to wszystko!
1) Powieść przygodowo-historyczna Epopeja polsko-indiańska (w częściach) 2) Inne (m.in. artykuły historyczne) 3) Ciekawostki ****************************** Akcja powieści rozgrywa się w XVI wieku, głównie na terenie Polski i obecnych Stanów Zjednoczonych... Powieść jest umiejscowiona w konkretnym okresie historycznym, wiele elementów jest prawdziwych, ale i wiele jest wymyślonych przez autora. Zapraszam do lektury (wcześniejsze części i inne posty znajdziecie w archiwum)
Polecany post
Historia - Skąd Hitler wziął swastykę?
Swastyka – ogólnie znak ten kojarzy się całemu światu jako symbol nazizmu i zła. Paradoksalnie wcześniej oznaczał całkiem coś innego! Swast...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz